Wstałam rano bo dręczyły mnie koszmary. Pat już nie było w pokoju.Zastanawiałam się gdzie może być,skoro jest dopiero 7:45 a śniadanie jest dopiero na 10;00 ponieważ mamy jeszcze tydzień wolnego od szkoły.Postanowiłam się tym nie przejmować i znowu zasnęłam.
Patrishia:
Całą noc nie mogłam zasnąć z powodu słów Eddiego,które cały czas chodziły mi po głowie.O
godzinie 6:25 postanowiłam że nie będę się dłużej męczyć.Sięgnęłam do szafy po dresy i postanowiłam że pójdę pobiegać.Przekroczyłam próg Anubisa,i zimny dreszcz przeszedł mnie od środka.Włożyłam słuchawki i zaczęłam biec przed siebie do lasu.
Nie mam siły, by wstać,
nie mam siły, by iść.
Nie mam siły, by grać,
nie mam siły, by żyć.
Eksploduje mój mózg,
atakuje mnie chłód.
Zasypuje rój gróz,
to rujnuje mnie znów,
ale nagle w żagle łapię ciepły wiatr,
znów pragnę, naprawdę widzę piękny świat.
Kiedy na rękach mam córkę IVE i Pauli,
wtedy wiem, że to Pan szczęście prawdziwe dał mi.
Pamiętam chwile, kiedy dopadał głód,
kiedy łapał za but, wtedy szlochał ten czub.
Tylko Juras podał dłoń, bracie, kocham Cię!
Dawid eksplodował, bo za długo szlochał, wiesz?
Tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból,
Te dni, które czas wziął, nie powrócą już.
Po każdej, największej burzy, ten promień musi wyjść.
On mówi nam "w stronę słońca idź", "w stronę słońca idź".
Juras zdjął mi kaganiec, Sokół spuścił ze smyczy.
Aura flow, super samiec nie wypuści zdobyczy, słyszysz?
To ten ćpun, jego bunt opanował Was
zanim tłum, zanim bum wylądował w snach.
Tulę mamę, mama dumna, płynie łza.
Wychowała dama chama, mama siłę ma.
Upadam, żeby powstać, wstaję, żeby biec.
Biegnę, żeby wygrać, Ty też!
Siostrzyczko, ciężko wychowywać samej córkę.
Mała księżniczko, wujek kocha Maję pszczółkę.
Kobiety zostawiały, one zdradzały mnie,
niestety rujnowały i się chowały w cień.
Tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból,
Te dni, które czas wziął, nie powrócą już.
Po każdej, największej burzy, ten promień musi wyjść.
On mówi nam "w stronę słońca idź", "w stronę słońca idź".
Kilka lat wstecz, nawet na mnie byś nie splunął.
Byłem nikim, szedłem, oczywiście z dumą,
bo czułem, że mam w głowie, w sobie, to coś,
bo poczułem, że ja zrobię Tobie kłopot.
Zraniony, skreślony, pokazał wam jaja,
odrodzony, uwolniony, pokonał Van Damme’a.
Wierzyliśmy w siebie, razem ze mną Eska,
zmieniliśmy scenę, jadę w ciemno gdzieś tam.
Dokąd? Nie wiem, ale wierzę przyjacielu,
że ten pociąg, ten jeden, nas zawiezie do celu.
To dla braci i sióstr sercem z wami,
niech nas prowadzi Bóg, nasze serce krwawi.
Tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból,
Te dni, które czas wziął, nie powrócą już.
Po każdej, największej burzy, ten promień musi wyjść.
On mówi nam "w stronę słońca idź", "w stronę słońca idź".
Zeszłam na duł gdzie już wszyscy czekali.
-Ładnie wyglądasz.Stwierdził Jerome.Na co ja się tylko uśmiechnęłam i zajęłam moje miejsce obok Niny.
Podczas śniadania dostałam sms.
"Mogli byśmy się spotkać dzisiaj o 20 przy wypalonym drzewie?"
Numer nieznany.Zaskoczona wstałam od stołu i już miałam udać się do swojego pokoju gdy głos za mną zapytał:
-Wszystko dobrze?Zapytała Nina
-Tak tylko...Zresztą nie ważne.Powiedziałam i opuściłam salon.
....Dochodziła 20 a ja ciągle nie wiedziałam czy iść czy nie.Postanowiłam że jednak pójdę.W sumie co mi szkodzi?!Ubrałam się tak:
I wyszłam z pokoju.Na dole wpadłam na Eddiego.
-Dokąd tak pędzisz?
-Nie twój interes,a teraz łaskawie mnie przepuść.
-Poczekaj chwilę,porozmawiajmy
-Nie mamy oczym
-Zawsze znajdzie się temat
-Ale mi się śpieszy
-To powiedz gdzie idziesz a cię odprowadzę
-Idę do lasu
-Do lasu?Sama o tej porze?I to tak ubrana?
-Eddie nie przedłużaj tego tylko mnie przepuść.Powiedziałam i udałam się w stronę lasu...
Boskie ale myslalam ze ten sms jest od eddiego napisz jeszcze dziś Proszę
OdpowiedzUsuńOd kogo ten sms? Ja chce zeby bylo peddie niech ta selena sie wali peddie forever♥
OdpowiedzUsuńKocham chce dzisiaj nexta
OdpowiedzUsuń